EN

15.03.2013 Wersja do druku

Dramat na deskach

O znaczeniu Opolskich Konfrontacji Teatralnych wszyscy mówią z namaszczeniem. Klasyka - wiadomo - świętość, a poza tym to nasza wizytówka i sztandarowa impreza. Tylko nikt się nie pali, by ten sztandar unieść finansowo - pisze Iwona Kłopocka-Marcjasz w Nowej Trybunie Opolskiej.

Trudno ocenić, kto w tym roku bardziej się wypiął na festiwal klasyki. Urząd marszałkowski i ratusz, które powiedziały, że pieniędzy nie dadzą i słowa dotrzymały, czy minister kultury, który pieniądze obiecał, ale dał tylko połowę oczekiwanej kwoty. Różnica między tymi trzema instytucjami jest taka, że marszałek jest gospodarzem teatru, więc organizacja konfrontacji jest jego problemem (jeśli nie powinnością). W przypadku ratusza można liczyć tylko na uprzejmość i dobrą wolę, a minister ma swoje priorytety. DŻENTELMENI MÓWIĄ O PIENIĄDZACH Koszty tegorocznego festiwalu klasyki polskiej skalkulowano na 400 tysięcy zł. Po raz pierwszy urząd marszałkowski odmówił nawet złotówki ekstra na festiwal ponad budżet teatru. Zwykle marszałek wrzucał do festiwalowej kasy 100 tys. zł, ale teraz uznał, że te pieniądze musi znaleźć teatr, bo sytuacja jest kryzysowa. Ta sama sytuacja kryzysowa spowodowała jednak, że budżet teatru został zmnie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dramat na deskach

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Trybuna Opolska nr 57/08-03-13

Autor:

Iwona Kłopocka - Marcjasz

Data:

15.03.2013

Festiwale