EN

1.04.1991 Wersja do druku

Ryzykowne połączenie

Mówią "puk", a ja rozumiem, że chodzi o Pana Boga, mówią "zapity", a ja rozumiem, że cho­dzi o zabitego, mówią "wyprany", a ja się domyślam, że chodzi u wybranego... Gorzej, kie­dy słowo trzeba pogodzić z dynamicznym zbiorowym działaniem. Wtedy nie słychać pra­wie nic. Słucham jednak uważnie, wnioskując z kontekstu zamieniam usłyszane słowa na właściwe, ale po jakimś czasie, zmęczony tym wszystkim nieznośnie, zadaję sobie pytanie: dlaczego ci ludzie tak bardzo liczą na naszą domyślność, dobrą wolę i znajomość utworu? Przecież - zgodnie z odważnym uogólnieniem reżysera przedstawienia, zawartym w wywia­dzie dla "Polityki" - w odróżnieniu od Brytyjczy­ków i Norwegów "my swojej klasyki nie zna­my"? Pytanie nie mojej wymaga odpowiedzi. Moją rzeczą jest stwierdzić (wyjątek uczyni­wszy dla Zofii Rysiówny, Henryka Machalicy i młodego Łazewskiego, że ta "Nie-Boska" mó­wiona jest okropnie. W tym samym wywiadzie Maciej Prus tak od­pow

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ryzykowne połączenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 4

Autor:

Andrzej Wanat

Data:

01.04.1991