BEATA MATKOWSKA-ŚWIĘS: Powiedziała Pani, że gdyby nie była aktorką, zostałaby politykiem. To był żart? GRAŻYNA SZAPOŁOWSKA: Mam wrażenie, że ten kraj nie kocha siebie, jeżeli 60 proc. studentów chce stąd wyjechać, jeżeli polskie wykwalifikowane pielęgniarki, by godziwie żyć, muszą jechać do pracy do Francji. To budzi mój niepokój. Na dodatek jak z pudełka wciąż wyskakują nowe afery, ujawniają się zakulisowe układy. W polityce powinno być podobnie jak w kinie. Film musi przynieść zysk i mieć jakiś poziom artystyczny. To bardzo idealistyczne postrzeganie rzeczywistości. Gdy przyglądam się występom polityków w telewizji, nie wiem, kto gra główną rolę, a kto tylko epizod. Mam wrażenie, że oglądam zmęczonych bohaterów i tłum epizodystów przekrzykujących się wzajemnie... taki teatr kukiełkowy. Szkoda, że telewizja publiczna tak marnuje czas, który można by poświęcić edukacji, na przykład tłumacząc ciężarnym dziewczętom, ż
Tytuł oryginalny
Być albo nie być Gertrudą
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 73 dod. Gazeta Telewizyjna