Łukasz Barczyk miał znakomity pomysł, a Teatr TV intuicję, aby mu zawierzyć: realizacja telewizyjnego "Hamleta" w naturalnych wnętrzach kopalni soli w Wieliczce okazała się wyjątkowo celnym zabiegiem artystycznym.
Surowa przestrzeń stała się poniekąd współreżyserem spektaklu, podkreślając tajemniczą aurę, smak dawności, a przed wszystkim grozę i klaustrofobiczność otoczenia. Przecież, jak pisał Szekspir, Dania jest więzieniem, a jaka przestrzeń może trafniej oddawać sens tej metafory od podziemi? O sukcesie piątej z kolei telewizyjnej realizacji "Hamleta" zadecydował także dojrzały scenariusz - skonstruowany tak, aby uczynić z tragedii Szekspira parabolę ludzkiego losu, przypowieść o poszukiwaniu sensu istnienia w morzu sprzeczności, piękna i ohydy świata. Ramowa budowa scenariusza, który otwiera fragment monologu Hamleta "Być albo nie być", a zamyka poniekąd rubaszna piosnka Grabarza, oddaje w największym skrócie zamysł tego fascynującego widowiska. Wypada jednak żałować, że zabrakło w tym przedstawieniu Hamleta (w tej roli Michał Czernecki) na miarę spraw, o których mowa, który udźwignąłby ciężar tej wymagającej roli. Reżyser padł jedna