- Tak naprawdę śmieszne rzeczy działy się w dawnym teatrze, gdzie robienie sobie przez aktorów wzajemnych dowcipów było częścią teatralnej tradycji. Przygotowywali się do nich nieraz bardzo długo i skrupulatnie, licząc na spektakularny efekt - opowiada BARBARA NAPIERAJ, aktorka Teatru im. Siemaszkowej w Rzeszowie.
Jak to się stało, że została Pani aktorką? - Wcale tego nie chciałam (śmiech), to bardziej los tak chciał. Co prawda od najmłodszych lat uwielbiałam zabawy w teatr; moja mama parała się teatrem amatorskim i rzeczywiście wiązałam swoją przyszłość z teatrem, ale wcale nie chciałam być aktorką, tylko scenografem. Często mówię, że mój wybór takiej, a nie innej drogi życiowej złożyła się uncja rozpaczy i trzy uncje przypadku. Już Państwu mówię dlaczego. Trzy razy, niestety, bezskutecznie próbowałam dostać się do Akademii Sztuk Pięknych, co przyprawiało mnie wówczas o rozpacz. Przypadek jednak sprawił, że w jednej z rzeszowskich gazet znalazłam anons ,,Zatrudnimy adeptów w Teatrze Lalki i Aktora Kacperek". Pomyślałam wówczas: "czemu by nie spróbować"? W pomysł zaangażowałam męża Piotra, który wprawdzie miał inny zawód, trochę się opierał, ale w końcu na to przystał. Tak oto znaleźliśmy się w "Kacperku" i choć spotkałam t