EN

1.03.2013 Wersja do druku

Spazmatycznie gonię czas

DARIUSZ STARCZEWSKI o roli SB w zostaniu aktorem, o Grupie Rafała Kmity, późnych studiach, teatrze Bagatela i chęci wystawienia Mickiewiczowskich "Dziadów" - rozmawia z Wacławem Krupińskim w Dzienniku Polskim.

20 lat mija od Twego debiutu w Quasi-Kabarecie Rafała Kmity, który trzykrotnie zwyciężał krakowską PaKĘ... A wszystko, a już na pewno zostanie przez Ciebie aktorem sprawiła Służba Bezpieczeństwa. - I śmieszno, i straszno - ale tak było. Wcześniej przez głowę mi nie przeszło, by być aktorem. Ani w liceum, ani studiując wraz z Rafałem Kmitą, podobnie jak ja częstochowianinem, na UJ. Przesądził o wszystkim incydent z bezpieką. Szliśmy obaj ulicą Wiślną, gdy Marek Kurzyniec w ramach kolejnej demonstracji nielegalnej organizacji Wolność i Pokój rozrzucał z kolegami ulotki. Sięgnęliśmy po nie i już po chwili siedzieliśmy w suce z innymi młodymi ludźmi. Zamknięty na 48 godzin z jakimiś recydywistami, zresztą zachowującymi się lepiej niż ci, którzy nas zamknęli, uświadomiłem sobie paranoję tej sytuacji - nieważne, czy się działa w podziemiu, czy nie, wystarczy się napatoczyć. A potem były propozycje uczynienia ze mnie donosiciela - ot

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Spazmatycznie gonię czas

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 51

Data:

01.03.2013