EN

1.04.2001 Wersja do druku

Po premierze

Dla mnie "Bachantki" to źródło literackie, nieocenione dla religioznawczych badań kultu Dionizosa w Grecji. Nie zastanawiałem się właściwie nad możliwym kształtem teatralnym tej tragedii. Z tym większym zainteresowaniem poszedłem na spektakl do Teatru Rozmaitości. Tym bardziej że poszukiwania i eksperymenty Krzysztofa {#os#8022}Warlikowskiego{/#} są ciekawe. Wychodziłem z teatru z mieszanymi uczuciami. To dobre przedstawienie, chociaż z powodu problematyczności tragedii {#au#203}Eurypidesa{/#} nie porwało mnie. Reżyser zrobił dużo, żeby stało się żywe, jako materiał do przemyślenia, jako metakomentarz dla współczesnej widowni. Poszedł chyba za słynną analizą Jana {#os#23391}Kotta{/#} ze "Zjadania bogów". Konsekwentnie zinterpretował tragedię Eurypidesa jako rzecz o stosunku Boga i człowieka, który zdefiniował jako stosunek przemocy. Bóg zawsze dokonuje gwałtu na człowieku, który mu się przeciwstawia (tutaj Penteusz) - w tym jego tragiczna w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Didaskalia nr 42

Autor:

Leszek Kolankiewicz

Data:

01.04.2001

Realizacje repertuarowe