KOŃCZĄC swoje przemówienie przed kurtyną prof. Bogdan Zakrzewski powiedział uprzejmie, że "Wielki człowiek do małych interesów" to wprawdzie jedna ze słabszych komedii Fredry, ale odpowiednia reżyseria i dobre aktorstwo mogą uczynić z niej sceniczny brylant. Uprzejmość znakomitego fredrologa nic jednak nie pomogła. To, cośmy zobaczyli jako finał jubileuszowych uroczystości, nie bardzo pasowało do teatru, który pamięta "Zemstę" w reżyserii Henryka Szletyńskiego (z Janowskim - Cześnikiem, Karłowskim - Rejentem i Krzyskim - Papkinem) oraz "Śluby panieńskie" w inscenizacji Marii Wiercińskiej (z Krafftówną w roli Klary i Przegrodzkim w roli Albina). Maria Straszewska oczywiście wiedziała, że "Wielki człowiek do małych interesów" nawet w minimalnym stopniu nie umywa się do tych dwóch arcydzieł fredrowskiego komediopisarstwa. Starała się więc braki utworu reżysersko "nadrobić". W jaki sposób? Przede wszystkim uczyniła wszy�
Tytuł oryginalny
Biedny Fredro
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości nr 44