EN

28.02.2013 Wersja do druku

Mokro i czerwono

Grzegorz Małecki - aktor, który grywał w spektaklach twórców wybitnych, jak Jerzy Jarocki czy Jerzy Grzegorzewski - rzucił jakiś czas rolę u Mai Kleczewskiej. Nie on pierwszy, nie ostatni. Miał do tego pełne prawo, w pewnym sensie nawet - chwała mu za to. Gorzej, że tę decyzję artystyczną potraktował jako okazję do wygłoszenia lamentacji - pisze Witold Mrozek w felietonie dla e-teatru.

Udzielił wywiadu Robertowi Mazurkowi z "Rzeczpospolitej" ("Na scenie ma być mokro i czerwono"). I oczywiście, okazało się że Małeckiego teatr współczesny odrzuca, że niezrozumiały, bałaganiarski i w ogóle bez sensu. A na każdej próbie przeszkadzają aktorowi "dziewczynki" piszące prace magisterskie oraz wszechobecni geje. I, last but not least, delegaci "Krytyki Politycznej". Rzecz jasna, kto by się na łamach "Plus Minus" wdawał w jakieś roztrząsania, w to że ten nowy teatr nawet jak "nie po Bożemu", to różny bywa, że o formie, aktorze - o wszystkim - myśli się w nim w różny sposób. I że właściwie wbrew pozorom "nowe pokolenie" reżyserek i reżyserów, czymkolwiek jest, więcej dzieli niż łączy. Lepiej dyskutować z wyobrażeniami i wyobrażenia utrwalać. Nie znam się na polityce i nie będę o niej mówił - stwierdza Małecki z wdziękiem artysty tylko Sztuce oddanego. Ma do tego pełne prawo, niezależnie od tego, jak postrzega siebie jako ob

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Witold Mrozek

Data:

28.02.2013