EN

8.06.1975 Wersja do druku

Rabelais I, król "beatników"

W TYCH właśnie słowach zamknąć chyba można formułę artystyczną ostatniej premiery Teatru Polskie­go. A formuła myślowa, którą za Jean Louis Barrault sugeruje reżyser Bogdan Jerković, brzmi: "Rabelais - nasz współ­czesny". A mnie, kiedym przedstawienie oglądał wydało się jeszcze, że autor "Gargantui i Pantagruela" był też Witkacym swojej epoki. Przedstawienie (co stało się ostatnio modne we Wrocławiu) zaczyna się już w foyer. Grupa kolorowej młodzieży snuje się między widzami, "puszcza oko", próbu­je zachowywać swobodnie, śpiewa pieśń o słońcu, potem wbiega na scenę. Gdybyż jeszcze młódź owa miała więcej niewymu­szonej, juwenaliowej swobody. Gdyby na scenie znakomite dziewczyny i sympatycz­ni młodziankowie tańczyli tak, jak robią to w swoich dyskotekach, bez "aktorskie­go" skrępowania, szczęście byłoby pełne. Rozumiem jednak - nerwy, trema - i większych pretensji nie zgłaszam. Bajecznie kolorowe roztańczone i roz­biegane

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rabelais I, król "beatników"

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 1296

Autor:

Bogdan Bąk

Data:

08.06.1975

Realizacje repertuarowe