"Opowieść zimowa", zaliczana do późnych komedii Szekspira, rzadko trafia na scenę, a to ze względu na nietypową konstrukcję. Między pierwszą a drugą częścią dramatu upływa 16 lat - jak powiada poeta, "przepaść czasu" - i trzeba to widzom pokazać. Dlatego Szekspir przed aktem czwartym wprowadził na scenę postać alegoryczną, Czas, który miał złagodzić lukę w akcji. Jarosław Kilian poszedł dalej, bo epizodycznej postaci Czasu nadał rolę przewodnika, który pojawia się na początku, w środku i na końcu przedstawienia, dyrygując całością. Czas (Olgierd Łukaszewicz) wygląda jak strach na wróble, w sfatygowanym cylindrze, przykrótkich spodniach i w towarzystwie trupy kuglarzy, ale to wszystko nie umniejsza jego wystudiowanej elegancji i świadomości siły. Czas nie musi się starać o akceptację, dość, że jest i zaświadcza o nieuchronnym upływie minut, godzin, dni, lat. To on wystawia ludzi na próbę, czasem akcję przyspieszając, czasem popa
Tytuł oryginalny
Przepaść czasu
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd nr 46