EN

6.04.1984 Wersja do druku

Na obrzeżach dużych scen

Bywa i tak, że te, co naprawdę interesuje i fascynuje nas w teatrze niekoniecznie zdarza się na dużych scenach. Pośród premierowego zgiełku, okazjonalnej pompy i nerwowych oczekiwań na sukces. Sytuację może niecodzienną, aczkolwiek pouczającą obserwujemy obecnie w teatrach krakowskich. Nie jubileuszowy
(90-lecie Teatru im. Słowackiego), bardzo ambitnie pomyślany przez Mikołaja Grabowskiego spektakl "Irydiona" budzi emocje i rozgrzewa publiczność, lecz "Psie serce" Bułhakowa, grane tuż obok, w Miniaturze. A "Hymn" Schwajdy, kolejna premiera tej małej sceny Teatru Słowackiego, zaskakuje dość niezwykłą
formą dramaturgiczną i przenikliwością pisarskiego ujęcia losu człowieka.

Wydaje się, że w Starym Teatrze jest podobnie, niczym w lustrzanym odbiciu. Sofoklesowa "Antygona" w inscenizacji Andrzeja Wajdy, niespełnione wydarzenie, nie usunęła w cień "Rodziny Totów" Örkény'ego w Teatrze Kameralnym, ani też przedstawienia Jerzego Jarockiego, który zagrał Mrożka ze studentami PWST w piwnicy "Przy Sławkowskiej 14", znajdującej się we władaniu sceny przy placu Szczepańskim. Bułhakowa i dwóch współczesnych dramaturgów węgierskich, mimo oczywistych i zdecydowanych różnic pisarskich, łączy podobny stosunek do opisywanej rzeczywistości. Interesuje ich przede wszystkim człowiek poddawany presji zbiorowości, systemu politycznego i władzy, przybierającej różne oblicza. Bułhakow problematykę tę zarysowuje na przykładzie satyrycznie ujętego wizerunku mieszkańców moskiewskiej kamienicy z okresu NEP-u. Schwajda poprzez dramat Kobiety i Mężczyzny, których społeczeństwo niszczy, spiesząc z pomocą, jakiej wcale nie oczekują. Ör

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Na obrzeżach dużych scen

Źródło:

Materiał nadesłany

Tak i Nie nr 14

Autor:

Marian Sienkiewicz

Data:

06.04.1984