Nie żałowano sił i środków, aby zapewnić sztuce godną oprawę. Choćby w scenografii. "Biwak..." rozpada się na odmienne w charakterze części. Pierwsza - sprawa cudownego zwiastowania Miriam - jest mocno zabarwiona rodzajowością i ma charakter fresku. Polewka zamknął go w drewnianej, dwupoziomowej konstrukcji, podzielonej na "dziuple" przywodzące na myśl mansjony (izdebka Miriam, sala w pałacu Heroda, sklep żydowskiego kupca itd.). Natomiast część druga przedstawienia, ów tytułowy biwak pod niebem pustyni, wprowadza nas w pejzaż metafizyczny. Mrok nocy, pusta scena zamknięta jest w głębi ścianą, która zdaje się promieniować własnym światłem. Podobny, rozproszony blask otacza Trzech Królów, na wielbłądach powracających z betlejemskiej stajenki. Złożyli już hołd maleńkiemu, a przecież... wątpią. Prowadzą filozoficzny dyskurs, który, w intencji autora, ma być sednem tego współczesnego, bożonarodzoniowego apokryfu. Niestet
Tytuł oryginalny
Biwak pod gołym niebem
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 1/3