- Jako reżyser jest surowy i wymagający ale w dobrym znaczeniu tych słów. Kocha aktora i się nie niecierpliwi - mówi GRZEGORZ DAMIĘCKI o współpracy z PIOTREM FRONCZEWSKIM przy przedstawieniu "Ja, Feuerbach" w Teatrze Ateneum w Warszawie.
W przedstawieniu "Ja, Feuerbach" występuje pan u boku Piotra Fronczewskiego. Relacja między bohaterami jest jasno określona - doświadczony mistrz i arogancki młody aktor. Słowem - rywalizacja. Czy poza spektaklem też na tym opiera się wasza relacja? - Na scenie pojawia się problem nie tyle rywalizacji, ile kompletnego braku porozumienia. Może on dotyczyć każdego środowiska. Relacji syn-ojciec, córka-matka, młody lekarz-stary chirurg... Problem z Piotrem i ze mną polega na tym, że prywatnie bardzo się lubimy i przyjaźnimy. A to nie pomaga w pracy. Szczególnie przy takiej sztuce. Ciężej wytyka się błędy i zwraca uwagę osobie, którą darzy się sympatią. Ale są też plusy. Nie mieliśmy problemu ze znalezieniem wspólnego języka. Dogadywaliśmy się i w końcu chyba dogadaliśmy. Jak Piotr Fronczewski sprawdził się jako reżyser? W końcu to jego debiut w tej roli. - Jako reżyser jest surowy i wymagający ale w dobrym znaczeniu tych słów. Kocha aktora