EN

7.02.1991 Wersja do druku

Tak, to jest Joyce

"Ulissesa" nie można oczywiście "przedstawić" na scenie tak jak nie można go opowiedzieć, uporządkować ani wtłoczyć w ramy jakiejś koncepcji interpretacyjnej. Tę "Odyseję XX wieku" można tylko "odbywać" - to jest błąkać się w labiryncie smaków, zapachów i dźwięków, przelotnych spostrzeżeń, wspomnień i urwanych myśli. W labiryncie, który Joyce zbudował na ulicach Dublina, by za pomocą misternych aluzji uczynić Dublin labiryntem świata. Po Joyce'owskim świecie można tylko podróżować, wdychać jego woń, postrzegać barwy, podejmować refleksje, które inspiruje, rozwijać je po swojemu. I można jeszcze odtwarzać wrażenia z tej podróży. Na pa­pierze - albo w cyklu scenicz­nych obrazów. Nie zważając na chronologię, nie ulegając fał­szywej pokusie, by zamknąć "dzieło otwarte". Molly i Leopold Bloom w dusznej sypialni. Ciasna, obs­kurna przestrzeń, scena jest na wyciągnięcie ręki. Widzowie siedzą tuż obok małżeńskiego łóżk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tak, to jest Joyce

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 32

Autor:

Wanda Zwinogrodzka

Data:

07.02.1991

Realizacje repertuarowe