JOLANTA CIOSEK: Przed niespełna trzema laty przygotowałaś "Szkołę" żon na scenie STU. Czy Twoja obecna realizacja tej komedii w Starym Teatrze jest jej inscenizacyjną powtórką, czy też szukałaś nowych tropów interpretacyjnych i reżyserskich? EWA KUTRYŚ: Nie można mówić o dosłownym przeniesieniu, bo Scena Kameralna to jest zupełnie inny teatr, a co za tym idzie inna przestrzeń i inna publiczność. Wówczas głównie bawiliśmy się samym zjawiskiem komizmu, wokół którego budowaliśmy przedstawienie. Obecnie inscenizacyjnie bazuję na tych samych fundamentach, na których budowałam przedstawienie w STU, lecz wypełniam je głębszymi treściami psychologicznymi. W tej realizacji zastanawiamy się przede wszystkim nad tym, jak przełożyć ten perlisty komizm Moliera na dzisiejszą rzeczywistość, która nie zawsze jest śmieszna. Przecież dziś trochę inaczej i trochę z czego innego śmiejemy się. JC: No, właśnie. W jakim stopniu ta nieco tracąca m
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Polski" nr 19