EN

12.10.1988 Wersja do druku

Wampiry w teatrze

Mówi się, że w łódzkim Teatrze Studyjnym straszy - zwracam się do reżysera Marka Mokrowieckiego. - I to za pań­ską sprawą, wszak podobno za­warł pan pakt z księciem wam­pirów, realizując polską prapre­mierę teatralną "Draculi" Stockera. Ta XIX-wieczna powieść angielska spowodowała ogromną falę "draculizmu" w literaturze i kinie. Natomiast teatr - jak dotąd - jakoś nie dawał się wysysać wampirom. - W teatrze nikt się nie boi - jak wiadomo - najlepszą bronią przeciw wampirom jest czosnek, a my go mamy. Czyżby śniły się panu nie­toperze? Skąd ten pomysł z "Draculą"? - Wampiry chodziły za mną od paru lat. Już dawno chcia­łem zrealizować ten temat. My­ślę, że wzięło się to jeszcze z jakichś lęków dzieciństwa. Ja się i dziś czasami boje czegoś bliżej nie określonego. Wydaje mi się, że człowiek zawsze ulegał pewnym irracjonaliom, których się bał i które go za­razem fascynowały. Zresztą, w każdym z nas tkwi przeci

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wampiry w teatrze

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 238

Realizacje repertuarowe