Z teatrów warszawskich
Idąc na spektakl reżyserowany przez Adama Hanuszkiewicza nigdy nie wiem, w jakim nastroją wyjdę z teatru. Z zadowoleniem? Zawodem? Irytacją? Ot, chociażby przykład ostatniego sezonu w Teatrze Narodowym. "Święta Joanna" G. B. Shaw'a dała mi sporo satysfakcji z ciekawej i jasno przeprowadzonej myśli całości, z dobrej gry głównych wykonawców. "Rzecz listopadowa" E. Brylla zawiodła. Ujednolicając stylistycznie i monumentalizując scenę a wprowadzając własne dodatki, reżyser osłabił i zatarł ostrość tekstu, nie potrafił wywołać dostatecznego napięcia i zaangażowania u widza. "Kordian", który nie wiadomo dlaczego tu nazywał się "Kordianem" Słowackiego, wręcz zniechęcił mnie do radosnej samowoli inscenizatorów i zaniepokoił perspektywą, do czego jeszcze może doprowadzić reżysera łatwość pomysłów, nie kontrolowana ścisłą logiką i skromnym a rzetelnym wyczuciem istotnej potrzeby branego na warsztat utworu. Przywiązany do tworów własnej wy