Sztuka Rolanda Topora, oparła na jego wcześniejszej prozie, przypomina powiastkę Leszka Kołakowskiego "Garby". W bajce tej ludziom wyrastają garby, które okazują się sobowtórami - braćmi syjamskimi z wolna przejmującymi rolę swych nosicieli. Epidemia ogarnia całe miasto. Nietrudno w tej przypowieści dostrzec aluzję do infekcji ideologicznej.
Sztukę Topora można czytać podobnie: jako obraz procesu podporządkowania, a więc przełożoną na język scenicznej baśni analizę totalitaryzmu. Można jednak czytać również w wymiarze indywidualnym, bliższym Toporowi jako opowieść o podporządkowaniu, jak mawiał Topor, o zawłaszczaniu jednostki. Oto pewnego inia pojawiają się ludzie żądający, aby inni ludzie ich nosili. Tylko Joko im się przeciwstawia. Wkrótce jednak ulega naciskowi otoczenia, aby stać się ofiarą tajemniczych wampirów. Zadomowią się w nim na dobre. Nawet kiedy Matka wszystkich nieproszonych gości zabije toporkiem, nie opuszczą Joko. Przypowieść o tym, jak stajemy się ofiarami innych ludzi, sytuacji, mechanizmów politycznych, ideologicznych, reklamy, prasy - słowem rozmaitych demonów, nie brzmi może odkrywczo, ale jest rodzajem przestrogi. A może nawet i lamentu nad tym, jak trudno zachować we współczesnym świecie odrobinę niezależności. Pierwszy kompromis okazuje się zg