EN

18.01.2003 Wersja do druku

Mewa w wodzie

Najbardziej rzucającym się w oczy elementem scenografii jest jezioro na całą szerokość sceny, tajemnicze niczym Świteź u Mickiewicza.Tylko że w tym wypadku to nie poezja, to tylko woda, zdecydowanie za dużo wody. Niestety, nie jedyny to mankament "Mewy", którą możemy oglądać w stołecznym Studio. Najbardziej za­wiedli aktorzy. Stowarzyszenie polskich feministek powinno przyznać artystom płci męskiej występującym w tym spek­taklu zbiorową naganę: w ogóle nie interesują ich kobiety! Które, jak to u Czechowa, szalenie spragnione są uczuć, mó­wią o miłości i naprawdę kochają, cóż z tego, skoro partnerów w zasadzie to nie obchodzi. Jakby poraził ich chłód ciągnący od jeziora. To przykre wrażenie, ale "Mewa" pozbawiona po­ezji i emocji staje się czymś w rodzaju opowieści z telenoweli. Kiedy więc w ostatnim akcie słychać przepisowy czechowow-ski strzał, brzmi on jak dysonans, ponieważ w pierwszym ak­cie nie było strzelby. Najbardziej sm

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mewa w wodzie

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 3

Autor:

Zdzisław Pietrasik

Data:

18.01.2003

Realizacje repertuarowe