W trójpodzielnej przestrzeni scenicznej, która zależnie od manipulacji światłem, jest tandetnym pokojem, ulicą i knajpą dokonuje się ostateczny upadek bohatera, który kończy swoją szamotaninę z nałogiem i własną niemożnością, samobójczą pętlą. W finale zabłyśnie perfidnie, różnokolorowo bateria pustych butelek, dosadna scenograficzna pointa (Jerzy Michalak). Materia tekstu Hłaski o tak właściwej mu stylistyce stawia znaczny opór zabiegom adaptacji "Pętli" dla sceny, choć opowiadanie to skusiło przed laty reżysera Hasa do przedstawienia "Pętli" w wersji filmowej, niezbyt zresztą udanej mimo pamiętnej roli Holoubka. Jerzy Panek podjął się zadania o wiele trudniejszego niż filmowiec mający do dyspozycji poza warstwą literacką o wiele więcej środków ukazania psychologicznego dna utworu. Adaptację, którą oglądamy obecnie w Teatrze Nowym w Zabrzu, trzeba więc traktować nie sugerując się firmą Hłaski, jako dzie�
Tytuł oryginalny
Zabawa bez mety
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Robotnicza nr 248