EN

15.11.1985 Wersja do druku

Co widać z Wielkiego Balkonu

Choć Genet w instrukcji dla re­żyserów pisał, że w tej sztuce trzeba dwuznaczność utrzymać do końca, to akurat musimy powiedzieć sobie jasno i na wstępie: rzecz dzieje się w luksusowym burdelu. Jeżeli jeszcze dodać, że w burdelu zwanym domem złudzeń czy Wielkim Balkonem - wszystko staje się jasne. Na war­szawski afisz wchodzi po raz drugi w historii polskiego teatru "Balkon" Jeana Geneta. Zdecydowało się nań "Ateneum", premiera 16 hm. Reżyserii "czarnej mszy", bo tak bywa nazywana dramaturgia Geneta, podjął się Andrzej Pawłowski, po dwukrotnych w tym teatrze doświad­czeniach z Gombrowiczem ("Porno­grafia" i "Trans-Atlantyk"). Sceno­grafia jest dziełem Marcina Stajewskiego, muzyka - Janusza Stokłosy, ruch sceniczny - Zofii Rudnickiej. Genet wystawiany bywa rzadko. Naj­popularniejsze są z pewnością "Poko­jówki". "Parawany", "Balkon" czy "Murzyni" trafiają na scenę wyjątko­wo. Genet twierdzi, że ludzie są nie­zdolni być samymi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Co widać z Wielkiego Balkonu

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Polski "A" nr 223

Autor:

(zew)

Data:

15.11.1985

Realizacje repertuarowe