EN

26.10.2012 Wersja do druku

Wojna tyfusów z piernikami

Torunianie i bydgoszczanie nieustannie porównują swoje miasta. To dotyczy także naszej kultury. Gdy na wszelkie różnice spojrzymy poważnie, zauważymy, że nasze miasta doskonale się uzupełniają w tej sferze - pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.

Wielu torunian z mlekiem matki wyssało nienawiść do tego co bydgoskie. Instynktownie szydzą z ogólnej brzydoty Tyfusowa, fatalnej starówki, złych uczelni wyższych, nieciekawej historii i podłej oferty kulturalnej. Wielu bydgoszczan kpi sobie z Toruniewa, bo uważają, że to miasto w istocie jest zwyczajną prowincją o przerośniętym ego. Nazywają ich Krzyżakami - obcymi elementami wśród zdrowej polskiej tkanki. Mówią też, że wcale nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby dobre samopoczucie torunian wystawić na szwank. Spróbujmy zestawić ze sobą kultury Bydgoszczy i Torunia, które według kibiców, polityków i trolli internetowych zawsze będą prowadziły ze sobą wyniszczające wojny. Pisarze do piór Trudno nie docenić znaczenia piśmiennictwa literackiego dla lokalnego środowiska Pisma prezentują teksty miejscowych autorów, skupiają wokół siebie artystów - plastyków, muzyków, czasami filmowców, tworzą przestrzeń krytycznej refleksji o sztuce. W T

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wojna tyfusów z piernikami

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Toruń nr 251

Autor:

Grzegorz Giedrys

Data:

26.10.2012