- Moje całe życie było takie popier... Rzeczywiście dużo nas spotkało: Wilno, wojna, wygnanie, brat, który uciekał do partyzantki, dzikie harce we Wrocławiu. A jednocześnie strach, terror, łamane kręgosłupy. Wszystko nie tak, nie po kolei, nic normalnie - rozmowa Roberta Mazurka z JANUSZEM HORODNICZYM, aktorem i pisarzem
Robert Mazurek: Zgarnęli was 4 sierpnia 1952 roku. Przyszli późnym wieczorem, prawie nocą, ja już spałem. Janusz Horodniczy: Zatrzymał mnie podporucznik Eitel, mały, rudy sk...syn. Całą noc przekopywali mieszkanie, a nad ranem dumny z siebie, wioząc mnie do aresztu, do celi 33, zaśpiewał mi: "Gdzie jedziesz, Januszu? Na UB, panie. Po co tam jedziesz? Na przesłuchanie", i wybuchnął śmiechem... Ma pan filmowy życiorys. - A może woli pan zacząć od love story? Proszę bardzo. - Miałem 16, 17 lat. Moja pierwsza wielka miłość, Irka... Była razem z wami w organizacji? - Zobaczyłem ją potem na rozprawie, dałem jej swój sweter... Dostała niewiele, sześć lat. Rzeczywiście, tyle co nic. - My dostaliśmy po 15, bo byliśmy nieletni. Inaczej albo czapa, ale pewnie wyroku by nie wykonali, więc 25 lat. Wracając do Irki... Siedziała w Fordonie, a później w Bojanowie, koło Rawicza. Tam poznała oficera bezpieki, on jej pomógł wc