Opera bez fabuły, wyrazistych bohaterów, porywających arii i pięknych melodii ma szansę stać się przebojem tego sezonu. Warszawska premiera "Króla Rogera" to popis twórców młodego pokolenia: reżysera Mariusza Trelińskiego i scenografa Borisa Kudlićki Gdy w Polsce w połowie lat 80. dogorywała ostatnia premiera tej opery, Europa odkrywała jej kompozytora. Aż dziw bierze, że powrotu dzieła tak modnego ostatnio Szymanowskiego doczekaliśmy się dopiero teraz. Być może fama utworu trudnego, "niedokończonego", który nigdy nie miał u nas szczęścia do wybitnych inscenizacji, paraliżowała twórców. Teraz zabrał się do niej znany z przedstawień teatralnych ("Lautremont-Sny", "Makbet") i filmów ("Pożegnanie jesieni", "Łagodna") Mariusz Treliński. - Nie chcę wchodzić do pokoju i zaczynać od generalnych porządków. To byłby brak pokory - uspokajał konserwatystów przed premierą. Cóż, po realizacji "Madame Butterfly" ciągnęła się za nim opi
Tytuł oryginalny
Cymbał wychodzi ogłupiony
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowe Państwo nr 11