EN

20.04.2000 Wersja do druku

Król Roger w Operze Narodowej

"Król Roger" - moim zdaniem najnudniejsza opera świata..." - napisał w jednym ze swoich felietonów Ste­fan Kisielewski. Ciekawe, czy zmie­niłby zdanie po obejrzeniu najnow­szej inscenizacji dzieła Karola Szyma­nowskiego na scenie stołecznego Te­atru Wielkiego. Jest ona pierwszą próbą nadania uniwersalnego i ponadczasowego charakteru zawartym w tym dziele ideom. Mariusz Treliń­ski wykorzystał w tym celu nowocze­sną technikę z elektroniką i laserami włącznie, pozbawił dramat zbędnych rekwizytów i historycznego kostiu­mu oraz wprowadził grę symboli. Czy to jednak jest najlepszym rozwią­zaniem złożonych problemów, jakie niesie "Król Roger"? Tutaj przyznaję, targają mną mieszane uczucia. Jest to bez wątpienia inscenizacja zrealizowa­na z rozmachem, bardzo widowisko­wa i efektowna teatralnie, na dodatek utrzymana w mrocznym, pełnym tajemniczości klimacie. A jednak to nie wystarcza, by wciągnąć widza, bez reszty, w rozgrywający się na scenie d

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Król Roger w Operze Narodowej

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik nr 94

Autor:

Adam Czopek

Data:

20.04.2000

Realizacje repertuarowe