Na samo dno beznadziei schodzimy z czwórką bohaterów "Merylin Mongoł". Nie ma wyjścia, jest za to wódka i pomidory... Życie bezgranicznie boli i Nikołaj Kolada potrafi sprawić, że cały dramat dzisiejszej prowincjonalnej egzystencji włazi pod skórę i ściska za gardło. Nędzne, brudne mieszkanie. Ścianki zaznaczają granice pokoi. Drzwi odgradzają od korytarza (celna scenografia Grzegorza Małeckiego). Żeby zająć miejsca na widowni, idziemy tak, jak szliby mieszkańcy tamtego parszywego domu w jakiejś głuchej mieścinie. W centrum uwagi jest delikatna Ola - nazywana Merylin Mongoł (Gabriela Muskała). Czy naprawdę jest chora, czy tylko prowadzi swoją grę z losem? Nie chce jej się wstawać ani wychodzić, bo tak właściwie - po co? Przecież to nic nie zmieni. Czy za drzwiami czekają coś lepszego niż spotkanie z jurnym prostakiem, żonatym sąsiadem Miszą (Mariusz Jakus)? Co czeka jej ładną siostrę Innę (Ewa Beata Wiśniewska)?
Tytuł oryginalny
Piekło, wódka i pomidory
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Ilustrowany nr 265