Zdarzają się spektakle, które zaskakują urodą sceniczną i przekorą w posługiwaniu się teatralną konwencją gry i zabawy. Pulsują ironią, są prześmiewcze i ostre wobec rzeczywistości, niczym dobrze wymierzony sztych. Ich siłą bywa mądra, lecz nie nachalna aluzja, błyskotliwy atak i polemiczny ton. I ani na moment nie ześlizgują się w nudne serio, wybierając z wielu konwencji - sceniczną zabawę. Takim właśnie przedstawieniem, które wciąż się nie starzeje, a niezmiennie bawi - choć ma już przeszło rok - jest "Kandyd" wrocławskiego Teatru Polskiego. Znakomicie zaaranżowana adaptacja sceniczna głośnej powiastki filozoficznej Woltera pozwoliła twórcom tego spektaklu ukazać wędrówki i niesamowite przygody Kandyda jako doświadczenie człowieka, które niezmiennie trwa, bez względu na epokę i czas. Ich sceniczny majstersztyk polega na tym, że nic nie uronili z głębokiej mądrości Wolterowskiej przypowieści o
Tytuł oryginalny
Pomysł z Wolterem
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 2188