Pamiętamy tę osobliwą historię z kart "młodej i gniewnej" literatury angielskiej. Mała Jo, od dziecka pozbawiona rodzinnego ciepła i miłości, spędza bożonarodzeniową noc w łóżku przypadkowo poznanego Murzyna. Spodziewa się dziecka. Jej zobojętniała matka chwyta się tymczasem łapczywie każdej najmniejszej szansy ułożenia zmarnowanego życia, korzystając z resztek szybko umykającej młodości. Kochanek matki, alkoholik, też poszukuje życiowej stabilizacji, ale nie potrafi przeciwstawić się własnej degeneracji. Nie układa się życie Geoffowi, młodemu homoseksualiście. W poszukiwaniu r bratniej duszy trafia on w końcu na odtrąconą przez wszystkich Jo, ale ich kruchy, subtelny związek, bardzo iluzoryczny w gruncie rzeczy, musi się także rozpaść, pozbawiony silniejszych, fizycznych więzi. "Smak miodu" nazwała 20-letnia Shelagh Delaney swoją głośną opowieść sceniczną o goryczy życia na tzw. społecznym społeczeństwie, o instynkt[brak cz
Źródło:
Materiał nadesłany
"Życie Warszawy" nr 130