EN

7.03.2003 Wersja do druku

Gombrowicz w sosie własnym

Są dzieła literackie, które ni­gdy nie będą jednoznacznie oce­niane. Tak jest na pewno z Witol­dem Gombrowiczem. Gdyby się zastanowić dlaczego nas ciągle irytuje i drażni, odpowiedź była­by prawdopodobnie jedna: po­nieważ mówi prawdę. A tych, którzy mówią nam prawdę z re­guły nie lubimy. Kim jest autor "Ferdydurke" w świetle swej twórczości? Po raz kolejny próbuje na to pytanie od­powiedzieć Mikołaj Grabowski w wystawionym na deskach Sta­rego Teatru spektaklu "Tango Gombrowicz", opartym na "Trans-Atlantyku" i "Dzienni­kach". I już na początku odpo­wiada: Gombrowicz to niejednoznaczny twór; to "wielogłowy po­twór". Stąd na scenie pojawia się czterech Gombrowiczów, każdy autonomiczny. Grają go Jan Frycz, Krzysztof Globisz, Jan Pe­szek i Jerzy Trela. Dzięki temu pomysłowi Gra­bowski "rozkłada" Gombrowi­cza na różne partytury. Autor "Pornografii" kreśli polski los w latach dziejowych zawirowań. Jest to z reguły pieśń prześliczna

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Gombrowicz w sosie własnym

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna nr 56

Autor:

Marian Toporek

Data:

07.03.2003

Realizacje repertuarowe