Nareszcie - po długiej przerwie - "Kobra". I to niezła. Sztuka Roberta Thomasa "Osiem kobiet" obiegła przed kilku laty kilkanaście naszych scen. Bo akurat "nastała moda" na kryminały. A poza tym co za gratka dla dyrekcji teatrów: grają same kobiety, aż osiem - więc ,,ryczałtem" załatwione długie "przestoje" aktorek (których jest znacznie więcej niż aktorów - o czym nie pamiętają dramatopisarze, pisząc sztuki z przewagą mężczyzn). Teatr "Kobra" wystawił rzecz jasna "Osiem kobiet" jedynie dlatego, że jest to dobrze zbudowany kryminał, a poza tym sztuka o wyraźnych tendencjach demaskatorskich. Jakich? No właśnie ta francuska rodzinka mieszczańska. Autor nie szczędził nikogo, musiał tylko ze względów kompozycyjnych zrezygnować ze skompromitowania jednej z córek rzekomego nieboszczyka Marcela, Katarzyny (Jolanta Zykun) oraz gosposi Chanel (Wanda Łuczycka). Nie oszczędził nawet samego "nieboszczyka", który nie tylko o swej rodzince dow
Tytuł oryginalny
Osiem kobiet
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 242