Stanisław Ignacy Witkiewicz - niegdysiejszy awangardzista, to dziś autor znany, niestety, najczęściej tylko ze słyszenia. Czasem z prac malarskich, rzadziej z sugestywnych autoportretów fotograficznych, nielicznym - z wybitnych inscenizacji Jerzego Jarockiego. Całemu życiu artysty towarzyszyła plotka o niekonwencjonalnych zachowaniach i poglądach. Nic więc dziwnego, że postać Witkacego wywołuje dziś wiele fałszywych często - określeń: ekscentryk, narkoman, dewiant. Artysta miał zresztą skłonność do autokreacji i szokowania ludzi. Lecz pomimo wspomnień, licznych rozpraw krytycznych o jego twórczości, nie wiemy, jakim był naprawdę. Gdy więc sięgnął po "Szewców" Teatr Powszechny im. J. Kochanowskiego w 49 lat po samobójczej śmierci artysty zadanej w chwili, gdy wojna i własne totalitarne przepowiednie nie były już fikcją, nie ma powodu podejrzewać inscenizatorów o okazjonalny, rocznicowy gest. Zwłaszcza że Zygmunt Wojdan podjął się realiza
Źródło:
Materiał nadesłany
"Słowo Ludu" nr 242