EN

29.11.1982 Wersja do druku

Odwiedziny dalekiego krewnego

Powiedzieć dzisiaj, że się nie lubi Gombrowicza z jego minoderią antypatriotyczną - jest trudno. Wszyscy bowiem chcą naprawiać charakter na­rodowy Polaków i wszystkie błędy Święte Nasze to rzecz do obskubania przez byle Brylla. Tylko że im - tym naprawiaczom Świętym Na­szym - talentu nie dostaje, co i raz Gombrowicz uciekający przed Polskością Świętą Na­szą w sidła Onej wpada. Tak, jak w "Trans-Atlantyku". Czymże by był jazgot i narze­kanie autora bez naszych za­kłamań, bez naszego języka boleści, upokorzenia i boha­terstwa? Otóż byłby on ni­czym. I kiedy wikła się w za­sadzce przez siebie zastawio­nej, staje się Jeremiaszem, prorokiem we własnym kra­ju, gdzie prawie ciągła nieobe­cność tekstów Witolda Grombrowicza czyni go nieosiągalną świętością. Tak więc przyszliśmy w ubiegłą sobotę do Teatru im. J. Słowackiego, aby uczestniczyć w przedstawieniu "Trans--Atlantyku" w adaptacji i re­żyserii MIKOŁAJA GRA­BOWSKIEGO, w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Odwiedziny dalekiego krewnego

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Krakowska nr 209

Autor:

Olgierd Jędrzejczyk

Data:

29.11.1982

Realizacje repertuarowe