Kolejnym dowodem naiwnej wiary tych, którzy ufają w możliwość pełnego poznania świata, jest spektakl "Don Juana" w warszawskim Studiu. Dodatkową gratką może być fakt, że autorem nowego przekładu sztuki jest władający biegle językiem francuskim Radziwiłowicz. Przedstawienie, które stało się wydarzeniem, nie daje odpowiedzi na pytanie, kim jest legendarny uwodziciel. Cynikiem, który wydaje walkę obłudzie świata, pyszałkiem, który prowokuje Boga wyrzucając mu marność jego Dzieła, czy pełnym pogardy dla ludzkich słabości mózgowcem? Konrad i Don Juan w wykonaniu Radziwiłowicza to jakby rewers i awers twarzy tego aktora. Może raczej twarz i maska. Wyznam, że bliższa jest mi kreacja konradowska, która pozwala dojrzeć płonący ogień powściąganych emocji. Chylę czoło przed chłodnym i precyzyjnie kalkulującym racje Don Juanem, choć widzę tu już krok do niebezpiecznego formalizmu. A przecież ten kontrolujący swe reakcje sceptyk, podobnie
Źródło:
Materiał nadesłany
"Zwierciadło" nr 6