EN

24.09.2001 Wersja do druku

Niedzielny obiad rodzinny

Odrzucić precz Gombrowicza, skom­promitować go, zniszczyć, tak, to by­łoby ożywiające... Tak myślał Gom­browicz, tego chciał, a może tylko prowokował? Jakkolwiek jest, myśl autora "Ferdydurke" wydaje się zaj­mująca. Jednak nie na tyle, by przejął się nią Waldemar Śmigasiewicz, re­żyser inscenizujący we własnej ada­ptacji "Ferdydurke" na scenie Teatru Powszechnego w Łodzi Najnowsza premiera tego teatru miała z założenia udokumentować, że Powszechny nie musi być skazany wyłącznie na granie fars, komedii, kabaretów. Czy repertuar popularny to także utwory Gombrowicza? - nie sądzę. Że Powszechny może grać co chce - nie wątpię. "Ferdydurke" jasno udowodniła, że potencjał aktorski te­atru jest ogromny. A jego jakość wyso­ka. Problem tkwi jedynie w insceniza­cji i reżyserii "Ferdydurke". Adapta­cja nie pozostawia właściwie nic do zarzucenia, bo wyłącznie niedojrza­łym akademickim sporem byłoby do­wodzenie, że np. "Ferdydurke"

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Niedzielny obiad rodzinny

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Łódzki - Wiadomości Dnia nr 223

Autor:

Michał Lenarciński

Data:

24.09.2001