EN

9.02.1999 Wersja do druku

Samobój

Napęczniałe wiosennymi so­kami drzewo - motyw de­koracyjny, który w "Przebu­dzeniu wiosny" Franka Wedekinda spaja w jedność różne miejsca akcji - w widowisku za­proponowanym przez reżysera Pawła Miśkiewicza okazało się martwe. Przy­pomina ludzkie krocze z wysuniętymi wprost w niebo nogami. Nieszczęsne drzewo - opasane kajdanami metalowych obręczy, suche, żółte, wyzbyte kory, rozdarte, wypróchniałe od środ­ka - jest dokładnie takie, jak sam spek­takl. Pulsowania przyrodzonych sił na­tury nie ma w nim w ogóle. Zdumiewające... Po każdej premie­rze Starego Teatru resztce wiernych mu widzów towarzyszy refleksja, że ów teatr sięgnął wprawdzie dna, ale teraz się od niego odbije, bo już gorzej być nie mo­że. Wkrótce jednak okazuje się, że jest gorzej. Jeszcze jak!... To zresztą jedyny powód, dla którego można zadać sobie trud obejrzenia spektaklu "Przebudze­nie wiosny" Miśkiewicza. Bo takiego stę­żenia nieporadności warsztatowych, w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Samobój

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 33

Autor:

Janusz R. Kowalczyk

Data:

09.02.1999

Realizacje repertuarowe