EN

21.02.1999 Wersja do druku

Wiosenne tragedie

Inscenizacja "Przebudzenia wiosny" Wedekinda w Starym Teatrze budzi mieszane uczucia. Z jednej strony pogar­dliwe lekceważenie - cóż po rewolucji seksualnej i epoce hipisów może nam dzisiaj powiedzieć sztuka o problemach inicjacji seksualnej - tabu w XIX-wiecz­nym społeczeństwie? Tych, którzy potra­fią wznieść się nad anachronizm tekstu, zainteresuje jednak wnikliwość w ukazy­waniu dramatów - nie tylko łóżkowych - związanych z przekraczaniem bariery do­rosłości. W przedstawieniu Pawła Miśkiewicza przeżycia młodych bohaterów, gorączka nie do końca uświadomionych pragnień, zderzone z przerażoną hipokryzją doro­słych, rodzą komizm. Delikatny i zapra­wiony goryczą - jak w scenie rozmowy Wendli z matką, która nie potrafi wy­krztusić słowa na temat: "skąd się biorą dzieci?" i coraz bardziej skonfundowana bełkocze coś o miłości. Przejmującą tra­gifarsą jest scena, w której grono pedago­giczne - banda ograniczonych hipokry­tów -

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wiosenne tragedie

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 8

Autor:

Agnieszka Fryz-Więcek

Data:

21.02.1999

Realizacje repertuarowe