- Wszystko zaczęło się w Szczecinku od chórku przy kościele. Potem były lekcje solowe u pani profesor Ireny Maculewicz-Żejmo, która prowadziła chóry i szukała ludzi utalentowanych - opowiada MAŁGORZATA RATAJCZAK, solistka Opery Nova w Bydgoszczy.
Z MAŁGORZATĄ RATAJCZAK, śpiewaczką mezzosopranową, solistką Opery Nova, rozmawia Magdalena Jasińska: Jak długo związana jest Pani z Operą Nova? - Aż wstyd się przyznać. W przyszłym roku, 2 lutego, minie 25 lat. Premiera goni za premierą. Czas strasznie szybko mija. Wypełnimy ankietę osobową. Znak zodiaku? - Baran, prawie Byk. Nie czuję się jednak żadnym z tych znaków. Wady? - Nie mam cech przywódczych Barana, nie jestem przebojowa. Pewnie mam znacznie więcej wad. Potrafię walczyć o innych, a o siebie raczej nie. Zalety? - Nie wiem, czy mam. Po 25 latach pracy mogę zawsze spojrzeć w lustro. Nigdy nikomu nie podłożyłam świni. Moją dewizą jest to, żeby nikt przeze mnie nie płakał. Zawsze staram się robić wszystko najlepiej jak potrafię. Mieszkacie Państwo od lat w Bydgoszczy, ale Pani dom rodzinny znajduje się w Szczecinku? - To rzeczywiście moje miejsce rodzinne, ale już nie mam tam nikogo z bliskich. Pochowałam r