EN

7.10.1959 Wersja do druku

"Lilla Weneda"?

Po "prywatce u Szekspira" - jak dowcipnie a trafnie określił J. Kott przedstawienie "Snu nocy letniej" w teatrze "Ateneum" - teatr ten zorganizował z kolei "prywatkę u Julka", posługując się przy tym tekstem tragedii Juliusza Słowackiego - "Lilia Weneda". Tylko że tam teatr miał do czynienia z komedią, tu - z tragedią. Ale i z tym sobie poradzono. Kreślono tekst Słowackiego gdzie popadło i jak popadło, wyeksponowano Ślaza, z świętego Gwalberta zrobiono farsową postać z jarmarcznego intermedium, potraktowano ironicznie Chór Harfiarzy, król Derwid, Lechoń i Sygoń już po śmierci (żeby było śmieszniej) zbiegają sami w pląsach ze sceny. Okazuje się, że jednak nie wykorzystano wszystkich możliwości, jakie daje w stosunku do arcydzieł teatralnej literatury klasycznej, tzw. prawo do eksperymentowania i "uwspółcześniania" tych dzieł. Zwrócił na to uwagę po przedstawieniu wybitny poeta i krytyk Z.: można było jeszcze dać numer striptisowy z Lilią W

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Słowo Powszechne" nr 239

Autor:

Stefan Polanica

Data:

07.10.1959

Realizacje repertuarowe