Już jesień w pełni. W repertuarach letni harcownicy zaczynają robić miejsce ważkim zapaśnikom. Właśnie dwa teatry warszawskie uderzyły w dzwon tragedii. PORT ROYAL W Teatrze Polskim odbyła się premiera "Port Royal" Montherlanta w przekładzie J. Kotta. Jeżeliby można cokolwiek zarzucić temu przedstawieniu, to wszystkie możliwe pretensje musielibyśmy zaadresować do autora. Pierwsza połowa sztuki jest bardzo statyczna i rezonerska. Pod względem widowiskowości daleko dziełu Montherlanta na przykład do "Ciemności kryją ziemię" Andrzejewskiego, którego podobnie zapasjonował konflikt herezji z inkwizycją. Drażni nas także to, że Montherlant porywa się na roztrząsania moralne, co przekracza niejako jego uprawnienia. Podobno jednak ludzie z nieczystym sumieniem najczęściej zaglądają w jego otchłanie, co według teologów świadczy, że ono istnieje. Natomiast nie da się powiedzieć ani jednego złego słowa ani o bardzo teatralnie brzmiącym prz
Źródło:
Materiał nadesłany
"Kurier Polski" nr 240