EN

17.02.1995 Wersja do druku

Koń częściowy

Naturalną konsekwencją wystawienia "Czyż nie dobija się koni" winno być zorganizowanie autentycznego, uczciwego maratonu tanecznego, w którym śmierć byłaby żywą, dotykalną prawdą, a nie jakąś tam teatralną fikcją. Byłoby to widowisko niezwykle atrakcyjne. Przy okazji wyjrzałaby z niego w całej krasie pokraczna gęba naszego młodziutkiego kapitalizmu, niekiedy elegancko zwana wysokimi kosztami przemian ustrojowych. Okoliczności sprzyjające takiemu przedsięwzięciu już są, chętnych do wygrania tysiąca nowych złotych polskich nie zabraknie: bezrobotni, ale i robotni budżetowi nauczyciele, lekarze, bibliotekarze, artyści, pielęgniarki... Nie ma też wątpliwości, że znajdzie się organizator ochotny do zarobienia wielokrotności tysiąca złotych polskich, jakiś obrotny biznesmen bądź operatywny cwaniak, co często to samo znaczy. Przejaskrawiam? Być może, ale w jaskrawości lepiej widać. W świecie opowiedzianym przez Horace McCoya (a właściwie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Gazeta Olsztyńska" nr 35

Autor:

Michał Kasperowicz

Data:

17.02.1995

Realizacje repertuarowe