EN

1.08.1998 Wersja do druku

Krewna Józefa K.

Sztuczkę ze skrzynią o podwójnym dnie umie pokazać każdy prestidigitator w pierwszym lepszym cyrku. Piękną dziewczynę wkłada się do pudła, czary mary - i pod wiekiem pusto. Wieko zatrzaśnięte, parę magicznych ruchów - i zguba z powrotem wyłania się ze skrzyni. Wdzięczne uśmiechy, brawa. W lodowatym, czarno-białym cyrku oberiutów, rozkręconym na scenie warszawskiego Studia przez Litwina Oskarasa Koršunovasa, niewyszukany trick nie budzi uśmiechu na twarzach widzów. Rozbawienie skutecznie grzęźnie w gardle.

Jak nazwać to coś, czym niespełna trzydziestoletni Litwin operuje po mistrzowsku? Z czego budowany jest ów sceniczny fajerwerk w tonacji moll, tak zasadniczo niepodobny do niczego, co oferuje nam ostatnio polski teatr? "Oberiu" - Objedinienije Riealnogo Iskus-stwa, Zjednoczenie Sztuki Realnej - to grupa poetycka (szerzej: wiążąca artystów z wielu dziedzin), działająca w Leningradzie w samej końcówce lat dwudziestych. Właśnie w chwili, gdy rozkwitająca sztuka pierwszego porewolucyjnego okresu była definitywnie rozdeptywana butami politruków. Oberiutów rozdeptano także; ich rozproszone dzieła mogły z powrotem zaistnieć w publicznym obiegu dopiero po Chruszczowowskiej odwilży. Wtedy przeniknęły za granicę ZSRR: do Polski (przekład "Elżbiety Bam" Daniiła Charmsa w 1966 roku) i na Zachód. Kształtowała się, jak mawiał Andrzej Drawicz, międzynarodowa oberiutologia; zachwycano się oryginalnością metafor i skojarzeń, śledzono pokrewieństwa z zachodnim

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Polityka" nr 31

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

01.08.1998

Realizacje repertuarowe