EN

14.08.1998 Wersja do druku

Pośmiertne współautorstwo

Tak chyba należałoby określić wstydliwą chorobę, która szerzy się ostatnio w naszych teatrach. Przybiera ona rozmaite nazwy - od "adaptacji" poprzez "uwspółcześnienie" do "scenariusza według...", polega zaś na pokiereszowaniu wystawianej sztuki i doczepieniu do niej nazwiska reżysera. Żeby uniknąć nieporozumień, podkreślam, że nie chodzi mi ani o inscenizację, ani o scenografię, ani o oprawę muzyczną. Tu najdziwniejsze pomysły są sprawą normalną. Zdarzyło mi się nawet oglądać w TV "pantomimę śpiewaną", ale nie wzbudziła ona mojego zgorszenia. Mam na myśli wyłącznie manipulowanie tekstami zmarłych już przeważnie autorów, prowadzące z reguły do wypaczenia formy i trywialnego spłycenia treści dzieła. Typowym przykładem takiej - pożal się Boże - twórczości jest wystawiona niedawno w Teatrze Studio w Warszawie sztuka Daniiła Charmsa "Bam" (?). Znak zapytania w nawiasie stawiam dlatego, że Charms sztuki pod takim tytułem nigdy nie n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Rzeczpospolita" nr 190

Autor:

Ziemowit Fedecki

Data:

14.08.1998

Realizacje repertuarowe