EN

28.06.2012 Wersja do druku

O problemach z demokracją i teatrze faszystowskim

- NIE CHCĘ ROBIĆ SZTUKI ELITARNEJ. Ale badylarskiej też nie, bo u nas, kurcze, badylarska ma tendencje do rozpanoszania się tak, że szybko brakuje powietrza i trzeba wybijać okna, żeby się nie podusić - pisze Artur Pałyga dla e-teatru.

Wieczór w Cieszynie na festiwalu Bez Granic. W gronie hoczni toczni. Rozmowy przy czeskim piwie. Opowiadam zaciekawionym kolegom zza granicy o polskich problemach z ingerencją władz w treść spektakli, w repertuar, w politykę teatru. - Jeżeli w ogóle pojawia się kwestia, co wolno, a czego nie wolno w teatrze, to znaczy, że jest jakiś problem z demokracją - mówi Tino Caspanello, aktor, autor, reżyser i szef własnego teatru z Włoch. - A u was wolno wszystko? - W teatrze wolno o wszystkim. - O mafii też? - Sam robiłem spektakl o mafii. - A o politykach? - Satyra we Włoszech jest bardzo brutalna wobec polityków, tak rządowych, jak i samorządowych. Bardzo ostra. - Ale religijne sprawy? - Ostatnio na Sycylii artyści zrobili procesję przez miasto. Nieśli figurę świętego. Ludzie szli za nimi. Na koniec wrzucili tę figurę do rzeki. Utopili. Ludzie się śmiali. Pieter de Buysser, dramatopisarz z Brukseli mówi, że ma za to poczucie, że tutaj, w Polsce t

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Artur Pałyga

Data:

28.06.2012

Wątki tematyczne