EN

8.03.1998 Wersja do druku

Proszę sobie w łeb nie strzelać

PIOTR GRUSZCZYŃSKI: Dlaczego wraca Pan do "Rękopisu znalezionego w Saragossie" Potockiego? TADEUSZ BRADECKI: Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że "Rękopis" jest bodaj najbardziej znanym wytworem polskiej kultury w świecie. Nie mamy świadomości wagi tego tekstu. Przed trzema laty ukazało się pierwsze pełne tłumaczenie "Rękopisu" na angielski, w masowym nakładzie w wydawnictwie Penguin Press. Miało znakomite recenzje we wszystkich wielkich angielskich i amerykańskich gazetach. "Rękopis" jest powieścią nieomal kultową w USA, Włoszech, w Australii, a, mimo że napisany po francusku, jednoznacznie kojarzony jest z Polską i co ciekawsze, z polskim romantyzmem. Rushdie na łamach "Guardiana" zachwyca się "Rękopisem", nazywając go cudownym wytworem polskiego romantyzmu. Tymczasem u nas wiele podręczników historii literatury, zwłaszcza tych szkolnych, w ogóle Potockiego i "Rękopisu" nie wymienia. Pomyślałem więc, że marmurowe progi Teatru Narodowego są dobrym

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Tygodnik Powszechny" nr 10

Autor:

Tadeusz Bradecki. Piotr Gruszczyński

Data:

08.03.1998

Realizacje repertuarowe