Jest w tej sztuce coś, co stopniowo, coraz mocniej absorbuje widza, przytłacza go ciężkim, niepokojącym nastrojem. W końcu pozostaje wrażenie, spod którego niełatwo się uwolnić. "Tramwaj zwany pożądaniem" jest sztuką niezwykle sugestywną. Czy dlatego, że tak silnie nasycony jest jakimś panseksualizmem we wszelkich odmianach od brutalnej zwierzęcości do perwersji, seksualizmem przypominającym atmosferę książek Faulknera czy Caldwella i pokazanym jako główna siła biologiczna człowieka? Zapewne dlatego także. Ale nie tylko. Historia prostytutki Blanche z podupadłej ale "dobrej" rodziny plantatorów mogłaby się stać tanim melodramatem. Tragedia miłosna we wczesnej młodości, potem miłostki mające tę tragedię zagłuszyć, erotomania, alkoholizm, chorobliwa nerwowość i wreszcie obłęd - to jeszcze za mało żeby postać ta mogła nas wzruszyć, nawet jeżeli odczytamy tu podtekst społeczny losów zdeklasowanej rodziny. Ale dl
Tytuł oryginalny
Zmysły, zmysły...
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 143