- Autorka "Ciał obcych" pomyliła kompletnie postacie, nie przejrzała literatury i nie wczuła się w sytuację. Julia Holewińska przedstawiła jakiś uproszczony popularny schemat, taki ludowy zlepek widzenia transseksualisty. Przede wszystkim pomyliła dwa różne zjawiska, całkowicie odmienne jakościowo: transseksualizm i transwestytyzm fetyszystyczny. Pierwsza wynika z natury, a transwestytyzm to nawyk, którego można się oduczyć - mówi Ewa Hołuszko, której historia stała się inspiracją dla autorki dramatu "Ciała obce", wystawionego w Teatrze Wybrzeże.
Historia życia Ewy Hołuszko posłużyła za inspirację młodej polskiej dramatopisarce Julii Holewińskiej. W 2010 roku sztuka "Ciała obce", opowiadająca o działaczu "S", który zmienia płeć, zdobyła Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną - najbardziej prestiżowe polskie wyróżnienie dla autorów piszących dla teatru. Prapremiera sztuki planowana była w warszawskim Teatrze Polonia (z Krystyną Jandą w roli głównej), jednak choroba Jerzego Stuhra, który miał spektakl reżyserować, pokrzyżowała plany. Ostatecznie "Ciała obce" [na zdjęciu] zostały wystawione w lutym br. na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie, w reżyserii Kuby Kowalskiego. - Zestawienie etosu Solidarności i zmiany płci jest niewygodne - mówiła Holewińska "Gazecie" przed trójmiejską premierą. - I to, jak uważam, zarówno dla lewej, jak i prawej strony sceny politycznej. Takie zestawienie pokazuje Polaków i naszą najnowszą historię w zupełnie nowym świetle. Tekst sztuki Julii