EN

1.08.1993 Wersja do druku

Wszystkiemu winne Oświecenie

1. Jakbyśmy mieli za mało rozmaitych punktów zapalnych, wygląda na to, że rodzi się jeszcze jeden. Odnawia się bo­wiem spór o Oświecenie. Coraz częś­ciej, wprost czy bardziej okrężnie, pow­tarzana jest opinia, że to tam właśnie, dwieście czy dwieście kilkadziesiąt lat temu, szukać trzeba głównego źródła dzisiejszych błędów i nieszczęść, sprze­czności w kulturze i zamętu w sferze wartości. Pomysł niby nie jest nowy: w końcu nie tylko Witkacy przeszło pół wieku temu wszelkie zło ówczesnej "łżedemokracji" wywodził z Rewolucji Francuskiej. Dzisiaj jednak repertuar zarzutów jakby się przesunął: akcent pada raczej na pogwałcone wartości chrześcijańskie i zatratę sacrum, na upadek autorytetów, porzucenie Absolu­tu i wszechwładzę relatywizmu. Albo, przeciwnie, właśnie na absolutyzację: czy to człowieka, czy ludzkiego rozu­mu. "Istnieje pewne rozumienie współ­czesności - pisze Ewa Bieńkowska w numerze "Znaku" w całości po

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wszystkiemu winne Oświecenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Dialog nr 8

Autor:

Małgorzata Szpakowska

Data:

01.08.1993

Realizacje repertuarowe