177 lat temu Jan hrabia Potocki nabił pistolet srebrną kulką od cukiernicy i palnął sobie w łeb. Zostawił rękopis "Rękopisu znalezionego w Saragossie", pisanego przez wiele lat dla własnej przyjemności i przyjaciół. 12 grudnia, w dniu, w którym - jak chcą niektórzy - przypada rocznica śmierci Potockiego, Tadeusz Bradecki w krakowskim Starym Teatrze dokonał teatralnego cudu. Wystawił "Rękopis" we własnej kongenialnej adaptacji, oddającej nie tylko treść powieści, lecz także odwzorowującej na scenie jej skomplikowaną, szkatułkową kompozycję. I chociaż spektakl trwa cztery i pól godziny, to żal, kiedy się kończy, tak jak żal każdej pięknej i pięknie opowiedzianej historii. Potocki żył w czasach swoiście podobnych do naszych. Kończyło się coś, co znał i rozumiał, a zaczynało nowe, niepokojące i bez-rozumne. Nie po raz pierwszy i nie ostatni świat wyszedł z formy. Nie można było już niczego jednoznacznie nazwać,
Tytuł oryginalny
Deus kosmateus
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza