EN

1.01.1998 Wersja do druku

Patrzyłam z radością

Nie wiem, czym "Dziady" mogłyby być dzisiaj i co mogło by być dla nas w tym arcydramacie naj­ważniejsze. Im bardziej więc myślałam o "Dzia­dach" dzisiaj, tym bardziej chciałam, żeby się uda­ły. I bardzo bałam się, że to niemożliwe. Kiedy przyszłam na pokaz przedpremierowy do Teatru Małego, siadłam w fotelu z niepokojem. Zaczęło się: z rosnącą ciekawością, prawie zdziwieniem, a potem radością obserwowałam, co dzieje się na ekranie. Oczywiście wiem, co jest mi w tym przedstawieniu bliskie, a co odległe, co wydaje się konieczne, a co artystycznie zbędne. Nie chcę się jednak teraz nad tym zastanawiać. Chcę po­wiedzieć jedno - oglądałam "Dziady" Englerta ze wzruszeniem. Tyle razy już słyszałam poszczegól­ne monologi, choćby na egzaminach w szkole te­atralnej, od lat ucząc w szkole, tyle razy sama powracałam do "Dziadów", a jednak, oglądając przedstawienie Jana Englerta miałam chwilami wrażenie, jakbym "Dziadów" dotykała na nowo. B

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Patrzyłam z radością

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 1

Autor:

Maja Komorowska

Data:

01.01.1998

Realizacje repertuarowe